Porozmawiaj z osłem [WYWIAD]
„Osioł cię nie oceni, nie uderzy i nie odrzuci. Nie lubi samotności i jest uparty, zupełnie jak my. Dlatego tak doskonale sprawdza się w terapiach” - mówi Gabriela Jastrzębska, instruktorka onoterapii i organizorka wędrówek z osiołkami szlakiem św. Jakuba w Polsce.
Nie mów, że osioł Cię nigdy nie kopnął...
Kopnął raz, ale nie mój… Lekko, a raczej dał sygnał ostrzegawczy, bo to był dwu miesięczny osiołek.
W jaki sposób osły mogą leczyć ludzkie dusze i ciało?
Osły to bardzo przyjazne zwierzęta. Nie budzą takiego respektu jak konie, przez to też nie tworzy się dystans. Osioł to „uśmiechnięte”, wrażliwe i towarzyskie zwierzę. Wywołuje w ludziach radość, pozytywne emocje, a to ma wpływ właśnie na nasze zdrowie, samopoczucie, psychikę. A co za tym idzie - na dusze.
Przy jakich schorzeniach i dysfunkcjach najlepiej się sprawdzają?
Terapia wspomagająca przy udziale osła to inaczej onoterapia. Tak jak w innych animaloterapiach (hipoterapia, kynoterapia, felinoterapia) kluczem tutaj jest interakcja człowiek-zwierzę. Sprawdza się w leczeniach schorzeń fizycznych, psychicznych, emocjonalnych. Może być też pomocna w umacnianiu więzi rodzinnych, zwłaszcza gdy rodzina zmaga się z różnymi problemami: biedą, uzależnieniami, chorobami.
Osioł lekiem na każde zło?
Osioł to ciekawskie zwierzę, jest zawsze tam gdzie coś się dzieje, szczególnie gdzie obecny jest człowiek. Wyszkolone osiołki nie są agresywne, chętnie się tulą i wręcz domaga się pieszczot. Na przykład miziania za uchem. A to daje obopólną przyjemność i radość.
Każdy z nas chyba lubi się przytulać...
Osły są bardzo podobne do ludzi. Nie lubią samotności, tak jak my. Mówi się też, że są uparte. Ale to ich pozytywna cecha, taki motywator. Osły nie są płochliwe, tym samym doskonale nadają się do terapii z dziećmi zdrowymi i niepełnosprawnymi. Onoterapia aktywizuje, relaksuje, potęguje samoocenę, eliminuje stres, obniża ciśnienie, pobudza kreatywność, jest źródłem poprawy sensoryki dziecka, stymulacji w różnych schorzeniach neurologicznych... Dużo by wymieniać.
I ta terapia faktycznie działa?
Największym dowodem jest podopieczny naszej fundacji Mateusz. Od wielu lat choruje na autyzm i schizofrenię. Ma 22 lata i najbezpieczniej czuje się we własnym domu, w małym pokoiku. Tam świat muzyki odcina go od świata na zawnątrz. Ale podczas Camino dzieje się coś niezwykłego. On potrafi przejść 70 km, a przewodnikiem jest dla niego właśnie osioł. Ma przy tym radość, jest w ruchu, a jednocześnie zwierze jest dla niego łącznikiem z innymi osobami. To pomaga całej rodzinie, daje im wytchnienie i szczęście, że w końcu widzą Mateusza w akcji.
Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy pogłaskałaś osiołka?
Tak. Było to w okolicach Koloni w Niemczech w ZOO. Był to osioł albinos. Cudny, duży osioł, który mnie zachwycił i pomyślałam, że takiego osiołka mogłabym mieć. Dzisiaj mam takiego białego i kilka łaciatych.
Miłość od pierwszego wejrzenia?
Tym mnie zaraziła moja przyjaciółka Katarzyna Słupska, która uratowała 30 osłów z Bułgarii. Miały trafić na rzeź, a ona przywiozła je do Polski i założyła z mężem hodowle, dziś największą w kraju, a potem szkołę animaloterapii. Od kilku lat w raz z mężem jeżdża po Polsce i porowadzł zajęcia z onoterapii do dzieci niepełnosprawnych.
Ty z kolei postanowiłaś, że to ludzie będą jeździć do Ciebie. Cztery lata temu zorganizowałaś pierwszą wedrówkę z osiołkami szlakiem Camino w Polsce.
Zaobserwowałam w wielu rodzinach bezsens życia, brak radości, depresje i wiele samobójstw, uzależnienia, zaburzeń u młodzieży, samotność. Chciałam stworzyń dla tych ludzi miejsce, gdzie będą mogli na chwilę o tym zapomnieć a jednocześnie spojrzeć na swój problem z nowej perspektywy. Osły przewodząc wędrówce, wspierają nas i nadają tempo poruszania się na szlaku. A to wyzwalają emocje i radość. Osły są mostem do tworzenia więzi międzyludzkich. Otwierają serca i tworzą bliskość z człowiekiem. W czasie drogi dzielimy się swoimi doświadczeniem z innymi. Możemy być słuchaczami i możemy wspierać dobrym słowem czy tylko uśmiechem. To uczenie się otwartości na ludzkie cierpienie i miłości w różnych tragediach ludzkich.
Dla kogo jest Camino?
Camino jest dla wszystkich, którzy chcą pobyć z innymi ludźmi, zainspirować się, dowiedzieć się czegoś o sobie, ale bez bycia pod ostrzałem krytyki. Camino to szlak poznawania swoich talentów, to czas dla ludzi, którzy potrzebują ciszy, natury. Możesz po porostu wyżalić się osiołkowi. On cie nie oceni, nie uderzy i nie odrzuci. Camino jest dla każdego, kto poszukuje miłości. Nie ma schematów, presji, przymusu. Są za to polne drogi, ląki, cisza, ale też ptaki, zwierzyna, zapachy. Na szlaku mamy mnóstwo naturoterapii, koloroterapii. Wędrówka to innowacyjny sposób na wejście w głąb siebie.
Na szlaku czeka nas też sporo wyrzeczeń: spanie na podlodze, brak łazienek. Jak ludzie sobie z tym radzą?
W dobie rozwoju cywilizacji jest to hit. Wydaje mi się, że większość ludzi jest zmęczona luksusem. Nocleg w warunkach ascetycznych, na materacu w sali szkolnej, kąpiel w umywalce - to wzbudza w nas poczucie wdzięczności, że tak wiele mamy a tego nie doceniamy. Podjęty wysiłek i trud pokazuje nam też nasze możliwości. To taki test na wytrwałość i cierpliwość. Umiejętność radzenia sobie w trudych sytuacjach przygotowuje nas na różne scenariusze w życiu. Udoskonala, uczy pokory i daje siły do walki.
A jak wędrówka pomoga Tobie?
Dla mnie wędrówka jest szczególnym wydarzeniem, ponieważ widzę jak przemienia ludzi. Jak wyruszają z bagażem doświadczeń, czasami smutni, niepewni, zatroskani…a gdy wędrówka się kończy widzę tych samych ludzi, a w nich radość, siły witalne, lekkość w duszy i w sercu. Wędrówka daje mi napęd na moje codzienne zmagania się z trudnościami. Inspiruje mnie do dalszych działań.
A czym polskie Camino różni sie od tego klaszycznego w Hiszpani czy Francji?
W Hiszpanii, a to był mój początek przygody ze Szlakiem św. Jakuba, spotykasz się ze sobą lub z Bogiem w samotności, to indywidualna praca nad sobą. To ekstremalne drogi i o wiele więcej kilometrów do pokonania. Nasze Camino daje więcej przestrzeni. Jest dobrą zabawą ale też można się wiele dowiedzieć. Po drodze są prelekcje, zapraszamy gości, specjalistów z różnych dziedzin. A wieczorami organizujemy koncerty, ogniska. Camino jest miejscem dla każdego. To przestrzeń dla osób dorosłych, samotnych, ale też całych rodzin z dziećmi. Oczywiście każdy tutaj znajdzie coś dla siebie.
A gdzie jest Twoje Santiago de Compostella?
Moim marzeniem jest by było w siedzibie naszej Fundacji Dom św. Jakuba. Dlatego chcielibyśmy zakupić ziemie, na której zbudujemy miejsce dla wędrujących pielgrzymów - dla tych, którzy poszukują Boga, ale też dla tych, którzy chcą po prostu zaczerpnąć sił na trudy życia. Oczywiście głównymi gospodarzami będą osiołki. Chcielibyśmy stworzyć centrum onoterapii. Byłoby to miejsce, gdzie każdy mógłby zaczerpnąć sił z natury ale tez miałby bliski kontakt z naszymi kłapouchami. My sami codziennie korzystamy z tego dobrodziejstwa. Nasze osły są tak wrażliwe na dotyk swojego pana, że potrafią odpoczywać z głową na naszych plecach czy ramieniu, zastygając na kilka minut.